Komentarz do artykułu Piotra Grudzińskiego, wiceprezesa Związku Pracodawców Stomatologii , jaki został opublikowany na portalu Infodent24.pl w dniu 21 wrzesnia 2021r.  pt. "Co czeka stomatologię opłacaną przez NFZ"

 

Do sporządzenia komentarza do  wypowiedzi p.Piotra Grudzinskiego, wiceprezesa Związku Pracodawców Stomatologii  skłoniło mnie zarówno poczucie powinności udzielenia wyjaśnień, jak i -co tu dużo mówić - pewna już niemal tradycja wymiany naszych  komentarzy z Autorem.

Rozumiem, że wstęp zawierający część historyczną ma jakąś swoją funkcję budowania uzasadnienia końcowych wniosków. Z ocenami tam zawartymi można się zgadzać lub nie. Pandemia, lockdown to ciężkie doświadczenia. Prognozy dla branży  w marcu ub.r. snuliśmy dużo bardziej pesymistyczne.

Zgadzam się, że całe środowisko zdało ten egzamin, wielostanowiskowe poradnie również celująco- w tej kwestii akurat się zgodzimy. Górę wzięła nasza przysłowiowa już zaradność.

Pominę zgrabny zabieg stawiający po dwóch stronach sporu izbę lekarską i 98 proc. większość „prywatnych właścicieli” placówek stomatologicznych. I to z jakiego powodu? Z takiego, że walczymy o to, aby środków na rynku stomatologicznym było więcej? Czy zachowanie przez pacjentów większej liczby zębów , lepszego generalnie  stanu uzębienia nie służy całej korporacji? Czy postulowane przez nas godziwe zatrudnienie na bazie świadczeń publicznych nie jest pożyteczne dla lekarzy dentystów? Czy komukolwiek zabroniono udzielania świadczeń komercyjnych z powodu realizowanego kontraktu? Czasem trudno pogodzić obie działalności, ale lekarze dentyści to ludzie świadomi i każdy tę decyzje podejmie samodzielnie. Naszym zadaniem jest doprowadzenie do stanu , kiedy decyzje te nie będą dramatyczne, oraz nie będą się wiązały ze zubożeniem. W przeciwieństwie do tego, czy innego Związku, izba lekarska reprezentuje i musi dbać o interesy wszystkich lekarzy dentystów, czasem będąc nawet zmuszona do umiejętnego ich wyważania. Jako antidotum na kłopoty Autor podaje przepis na „sytuację win-win”. Jest to pomysł przekazania środków z NFZ na rynek komercyjny. Jest to de facto zgłoszony już lata temu postulat izb lekarskich, aby umożliwić każdemu stomatologowi udzielanie świadczeń publicznych. Postulat formułowany był w czasach, kiedy jeszcze wydawało się , że zarówno dyskurs publiczny , jak i organizacja opieki zdrowotnej trzymają się jakichś reguł. Dyskutowało się wówczas o podwyższeniu składki zdrowotnej. Każdy, kto ma podstawową wiedzę o ekonomii wie przecież, że na dzień dzisiejszy transfer pieniędzy NFZ wymagałby przepisania przysługujących statystycznie każdemu obywatelowi szumnych 52 złotych rocznie na wirtualne konto każdego obywatela i brak możliwości udzielenia świadczeń ponad ten limit. 1/3 ceny wypełnienia komercyjnego dla każdego rocznie. Zero ortodoncji i zero protetyki, o zabiegach np chirurgii stomatologicznej nie mówiąc. Jeśli nawet podniesiono by wysokość tych nakładów o 50%- to też nie jest to kwota, którą pojedynczy obywatel mógłby racjonalnie zarządzać.

Oczywiście, rozmawiać można o wszystkim. O ile ten, czy inny Związek może (ryzykując pominięcie go w realnej publicznej dyskusji) wyjść w dzisiejszych czasach w przestrzeń publiczną z takim hasłem, o tyle w przypadku Naczelnej Izby Lekarskiej oparcie negocjacji z rządem o postulat z tylu względów nierealny byłoby taktycznym, niewybaczalnym błędem.

Pan Piotr Grudziński wraca do kwestii statystyki. Eurostat opiera sie o GUS, a GUS już ostatnio przyznał, że zamierza korygować statystyki opierając się na rejestrach administracyjnych (NIL). Spisywanie znajomych lekarzy pracujących w UE i sprawdzanie czy nie ma ich w spisie aktywnych PWZ w RP nie nadaje sie do badania dużych populacji. Przyjąć wystarczy, że każdy z pracujących dziś w UE naszych stomatologów musiał z całą pewnością wystąpić o stosowne zaświadczenie do izb . Wystarczy odjąć tę liczbę i wiadomo, że nie zmienia ona znacząco liczby osób z PWZ w rejestrze NIL. Zresztą, sam Prezes Grudziński, obliczając wielkość miesięcznie wpływających od stomatologów  składek na IL, do tego postulując budowanie na tym nowej rzeczywistości przyjął, że jest nas przynajmniej 33 tys , a nie 13 tys- jak głosi. Policzył bowiem, że co miesiąc wpływa ponad 2 mln zł, co przy składce 60 zł daje prawie 34 tys. płacących składki. Więc jak to jest z tą statystyką?- chciałoby się zapytać.

A właśnie na tezie o nieprawdziwie podawanej przez NIL liczbie aktywnych stomatologów Związek opiera postulat „szerokopasmowego” importu lekarzy spoza UE i intensywnego kształcenia. Chyba w złą godzinę wypowiedziany postulat- mamy od 2 dni kuriozalny projekt MZ o kształceniu lekarzy w publicznych (mam nadzieję, że pomaturalnych) szkołach zawodowych. Tak się ma przełożenie rzucanych postulatów „więcej lekarzy” na ministerialne ukazy.

I tu dochodzimy do zapowiedzi zmian w reprezentacji lekarzy dentystów. To może być taki sam dziwoląg prawny, jak wspomniane przed chwilą kształcenie. Wiemy' że w niektórych krajach UE w skład ciał reprezentujących zawód stomatologa wchodzą przedstawiciele dental chains (sieci przychodni) . W polskim systemie reprezentacji zawodów zaufania publicznego takiej możliwości nie ma. I w sumie nie musi być, bo lekarze poradni wielostanowiskowych, gdyby (powtarzam- gdyby) istotnie był jakiś powód do zabezpieczenia sobie własnego silnego głosu, mają szereg możliwości, choćby poprzez tworzenie własnych okręgów i wybierania własnych delegatów.

Niemniej, chciałbym wyraźnie podkreślić, że jestem daleki od stwierdzenia , że izby lekarskie w obecnym stanie prawa powszechnie obowiązującego , oraz wewnętrznego prawa izbowego są optymalnie przygotowane do reprezentacji naszego zawodu. Podzielam  uwagę o znaczeniu tytułu ustawy „o zawodach lekarza i lekarza dentysty”. Ustawie o izbach przydałby się lifting prawny, ale takich rzeczy raczej nie robi się w czasie epidemii. Pan Prezes Grudziński najwyraźniej nie spotkał się z powszechnymi w środowisku osób współpracujących z parlamentem obserwacjami co do mankamentów legislacji w Sejmie. W szczególności , wszystkich ekspertów przeraża to, że nie dotrzymywane jest to, co zawsze było „kotwicą” legislacji- zasada niedopuszczalności rozszerzania zakresu przedmiotowego nowelizacji. Oznaczało to niemożność zgłoszenia już w parlamencie poprawek wykraczających poza określony w projekcie zakres regulowanej materii prawnej. Porzucenie zaś tej zasady oznacza, że dowolny poseł może w przypadku dowolnej ustawy w każdej chwili zgłosić dowolną poprawkę i ona może przejść. Jak mielibyśmy przekonać kolegów w NIL do zaproponowania rządowi „otwarcia” ustawy o izbach, skoro mogłoby się to skończyć naprawdę niekorzystnie dla całego środowiska?

W zasady reprezentacji stomatologów w IL wpisanych jest parę mechanizmów ocierających się o wzajemną wewnętrzną sprzeczność. Daje się to obejść, ale pewne zmiany wydają się nieuniknione.

 

Andrzej Cisło
wiceprezes NRL

 

Dodane: 2021-09-23

  • wyślij znajomemu

  • Zapisz stronę
  • Wydrukuj